Bocian zdechł, a Zając jest za dobry dla "drabów"?
– Albo pan siebie nie docenia, albo pana pracownicy nie szanują – tak do myślenia wójtowi Krzysztofowi Zającowi podczas XLVII sesji Rady Gminy Władysławów dał Zdzisław Wojtkowiak. Rady Powiatowy obśmiał pracowników „komunalki”, którzy jego zdaniem zamiast kreatywnie szukać sobie zajęć, potrafią w czterech jeździć do jednej interwencji.
Zdzisław Wojtkowiak postanowił opowiedzieć podczas sesji Rady Gminy Władysławów o sytuacji, kiedy to z konieczności jeden z sołtysów musiał zająć się rannym bocianem: – Nasz sołtys, znacie go, chłop 50 kg żywej wagi. Leżał bocian w rowie, czy na drodze. No i sołtys przyszedł do domu i mówi, że znalazł bociana. Żona mu mówi: Idź, wróć się, bo jeszcze go kto przejedzie albo psy go rozszarpią. (…) Na drugi dzień sołtys myśli, co z nim zrobić, no to zadzwonił już nie wiem dokładnie do kogo, do Urzędu Gminy.
Zdaniem Wojtkowiaka, to z czym poradził sobie wątły sołtys widocznie przerosło pracowników „komunalki”, którzy przybyli po ptaka w nielichej grupie: – Przyjechało czterech drabów z Gospodarki Komunalnej i pytają się: Jak sołtys tego bociana przyniósł? No jak przyniósł, wziął i przyniósł, bo miał złamane skrzydło. A Ci przyjechali we czterech i nie mieli sposobu tego bociana zabrać. Jak zabrali, to już po dwóch dniach, czy po nocce zdechł. Szkoda, że się tak stało.
Koniec końców radny powiatowy doszedł do wniosku, że wspomnianych panom przydałoby się w końcu pogonić do roboty, bo Ci chyba wydają się nie zauważać, gdzie są potrzebni: – No czterech chłopa przyjeżdża po jednego, biednego bociana?! Panie wójcie, niech pan ich pogoni, bo pan jest za dobrym człowiekiem. Zamiast w czterech jechać po bociana, to dwóch lepiej mogło np. się za miotły złapać i przystanki pozamiatać – sugerował Wojtkowiak.
AW