czwartek 25 kwietnia 2024

Jarosława, Marka, Wiki

reklama

ENERGIA MEHOFFEROWSKIEGO MISTERIUM /Makary Górzyński

ENERGIA MEHOFFEROWSKIEGO MISTERIUM /Makary Górzyński  - foto: Marcin Derucki
foto: Marcin Derucki  

Nagle, w tych chłodem swoich sztywnych figur wiejących ścianach, wykwita istny cud – jakby na pustym, spalonym ugorze zakwitł nagle klomb delikatnych azalji, tulipanów i storczyków. To prezbiterjum, prawie, że już wykończone. Na jego ścianach freski i obrazy z życia Chrystusa, rzucone po prostu, bez obramowań, co daje im nadzwyczajną, uderzającą lekkość[1].

Gdy dziś patrzymy na prezbiterium bezcennej dla Turku świątyni, słowa powyższe – pisane 76 lat temu - nabierają nowego znaczenia. Owa „uderzająca lekkość”, przed kilku laty promieniująca nierównomiernie z różnych części kościoła – z nowych witraży, odnowionego chóru muzycznego, wreszcie, ze zrekonstruowanego kolorystycznie prezbiterium – powraca coraz szybciej do Turku. Rozległość koncepcji, zamysłu i inwencji, a przede wszystkim pracy Józefa Mehoffera i jego warsztatu – klejnot pomyślnych dla Turku lat trzydziestych ubiegłego wieku – stały się współcześnie jednym z głównych tematów, jakie zna współczesność „Grodu Tura”.

reklama

Projekt dekoracji wnętrza kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa, będący w swoim czasie jednym z największych tego typu przedsięwzięć dekoracyjnych w polskiej sztuce sakralnej, nie został nigdy doprowadzony do końca, jeśli patrzeć z perspektywy koncepcji dzieła jednego artysty. Tak się jednak szczęśliwie złożyło, że przez kolejne dziesięciolecia wykreowany w Turku świat – gra kolorów i postaci, świetlistość codziennych nabożeństw w wielkim, „katedralnym” wnętrzu kościoła, jego zawsze trudny do opisania, subtelny czar – tak się złożyło, że świat ten był zawsze wartością, wobec której kolejni obejmujący parafię kapłani, jak i zatrudniani przez nich, i przez Turkowian artyści – zachowywali szacunek. Między innymi dzięki temu powojenne witraże S. Powalisza świetnie współgrają z polichromią, a wyposażenie wnętrza, w tym metaloplastyka A. Holasa – wchodzi w wysmakowany formalnie dialog z przedwojenną koncepcją.

Nie bez powodu mowa tu o tych harmonijnych „współistnieniach” kolejnych faz dekoracji turkowskiego kościoła. Może to bowiem zabrzmi banalnie, ale będzie prawdziwe: lata mijały, i mimo wysiłków wielu ludzi, najstarsza [katolicka – przyp. red.] świątynia w Turku zdążyła się zestarzeć. Szczególnie proces ten dotknął polichromie wnętrz, a zdawać by się mogło, że po wojennej zawierusze już nic nie jest im w stanie zaszkodzić. Jakże nie zdajemy sobie sprawy z kruchości materii malarskiej – a wiedza o procesach niszczących polichromie czy freski wydaje się być hermetyczna i specjalistyczna. Dopiero przyjrzawszy się z bliska sklepiennym scenom, mogliśmy się przekonać – na podstawie zdjęć - w jak kiepskim są stanie. Nieraz wydaje się, że wiszący gdzieś na ścianie stary obraz przetrwa tak wieki. Niestety, czas przynosi rozczarowanie szybciej, niż byśmy chcieli, a po fakcie okazuje się, że z pozoru błahe sprawy – wahania temperatury, wilgotności, niewłaściwe przenoszenie czy czyszczenie z kurzu – przyspieszyły śmierć rodzinnej pamiątki. Rzadko kiedy stać nas potem na specjalistyczne zabiegi konserwatorów, którzy zniszczony obraz na nowo powołają do życia. Podobnie mogło być i z „misterium Józefa Mehoffera” w Turku.

Na szczęście – zasugerowana tu wizja nie spełniła się. W porę troska turkowian o zachowanie najcenniejszego zabytku sztuki sakralnej w regionie doczekała się konkretyzacji. Nie zapominajmy bowiem, że proces rewaloryzacji i konserwacji kościoła trwa już ponad dekadę, jest zbiorowym przedsięwzięciem społeczności miasta, powiatu i darczyńców z kraju i świata – przedsięwzięciem wytrwale prowadzonym przez kolejne lata. Cieszy mobilizacja sił i środków, by wielkie przestrzenie malarskie wnętrz kościoła doprowadzić do należytego stanu, konserwując i likwidując powojenne przemalowania, do których może i przywykliśmy - ale wobec mehofferowskiego dzieła nie żałujmy, że stają się dziś przeszłością.

Stąd konieczność poparcia działań Komitetu Odnowy Polichromii, konieczność wsparcia działań rewaloryzacyjnych prowadzonych dziś na wielką skalę. Ale, co tym bardziej cieszy, turkowianom nie trzeba tego uświadamiać! Miniony rok obfitował bowiem nie tylko w indywidualne datki, ale i w pikniki, aukcje, działania grupowe, angażujące do wspólnej sprawy lokalne społeczności, organizacje, firmy, instytucje. Kościół NSPJ, a właściwie jego wnętrza, stały się nie tylko głównym elementem kampanii promocyjnej miasta, działań popularyzatorskich, wydawniczych, ale i postępującego powoli procesu zawiązywania się zrębów obywatelskiego, nowoczesnego społeczeństwa. Może brzmi to wzniośle – powinno.

„Najcenniejszy turkowski zabytek” obchodzi w tym roku 100-lecie. Bowiem to właśnie w 1910 roku, po dwóch latach od wznowienia budowy kościoła, jego konstrukcja została ukończona pod kierunkiem Jarosława Wojciechowskiego. Już wtedy była to budowla wyłamująca się z konwencji neogotyku „wiślano-bałtyckiego”, nosząca cechy udanej syntezy nowoczesności i szacunku dla wyobrażenia o dawnej epoce. Rzadko dziś zdajemy sobie sprawę, że „równieśniczka” kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa, świątynia parafialna w pobliskich Psarach, budowana w tym samym niemal czasie także przez Jarosława Wojciechowskiego, to jeden z najnowocześniejszych i najbardziej odważnych w modernistycznej już syntezie budynków, jakie powstały na ziemiach polskich przed 1914 rokiem. Niebawem, polichromie części wnętrz kościoła w Psarach miały wyjść spod ręki Eligiusza Niewiadomskiego, wsławionego dekoracją kościoła św. Bartłomieja w Koninie. Jednak, niech nie schodzą nam sprzed oczu i inne kościoły, budowane pod koniec XIX i na początku XX wieku, a zyskujące w pierwszych latach minionego stulecia kompleksowe dekoracje wnętrz, reprezentujące różne konwencje stylowe, często też wysoki poziom wykonawstwa i kompozycji (dla przykładu wymieńmy choć kilka takich przypadków: kościół parafialny w Brudzewie, kościół w Dobrej, kościół w Miłkowicach, a z nieco dalszego kręgu – zespół polichromii w Kramsku). Wspomniane tu przykłady wystrojów wnętrz, powstających w latach przed I wojną światową i w dwudziestoleciu, trzeba dziś przywracać pamięci – i podobnie jak w Turku, konserwować, a czasami, rekonstruować. Dlaczego przywołuję tu okoliczne, leżące pod ręką badacza-regionalisty konteksty? Warto sobie w refleksji o Turku uświadomić fakt, że wnętrza kościoła NSPJ nie były w swoim czasie odosobnionym projektem – dekoracje malarskie świątyń zamawiano wówczas u różnych artystów czy całych firm malarskich, co dziś nie jest w patrzeniu na przeszłość tak oczywiste. Jednak jedynie w Turku projekt tego typu przybrał tak rozbudowane i doniosłe, jeśli można tak powiedzieć, formy koncepcji autorstwa jednego z największych artystów Młodej Polski.

Lata mijały, a nastawiona często na awangardę i nowoczesność historia sztuki nie dostrzegała tego bujnego okresu w dziejach malarstwa ściennego w przedwojennej Polsce. Zresztą, sztuka po 1850 roku, szczególnie architektura i wyposażenie wnętrz kościelnych, nie cieszyły się specjalnym szacunkiem aż do lat siedemdziesiątych. Do dziś, poza tematyką architektoniczną, nie podjęto szerszych badań tyczących się zachowanych z tamtych lat wystrojów naszych świątyń. Wracamy w tym miejscu, nieco przekornie, do cytowanego na początku tych notatek artykułu. Mowa o ironicznym głosie Stanisława Szpotańskiego z 1934 roku (Mehoffer w Turku, „Kurier Warszawski” 1934, nr 107) który z pewną dozą protekcjonalności traktuje pomysł Mehoffera, by nagle przenieść swoją twórczą energię na prowincję, z drugiej jednak strony – zdaje się doceniać „olśniewające polichromie”, zestawiając je z innymi niż znane nam współcześnie, skromnymi wnętrzami kościoła. Jakkolwiek dzisiaj nobilitujemy cenną dla nas realizację krakowskiego mistrza mianem „Opus Magnum”, tak musimy mieć świadomość, że w ocenach dorobku Mehoffera, także i współcześnie, wnętrza kościoła w Turku nie są uznawane za arcydzieło, szczególnie, że miały miejsce długo po krakowskich i fryburskich dokonaniach artysty.

Nie to się jednak winno dla nas przede wszystkim liczyć; bowiem każdy z mieszkańców i gości miasta, poznawszy raz rezultat „turkowskiej przygody” Mehoffera – nawet przy uwzględnieniu dystansu do różnych kwestii światopoglądowych - będzie musiał przyznać, że oto staje wobec czegoś niezwykłego, czegoś, co nie tylko staje się przeżyciem estetycznym czy metafizycznym obecnych we wnętrzu kościoła wiernych, ale co stanowi trwałe dziedzictwo kulturowe miasta i regionu, unikat w skali i wartości na regionalnej mapie kraju.

W tym miejscu, kończąc te krótkie rozważania chciałbym raz jeszcze podkreślić wagę prowadzonego współcześnie przedsięwzięcia, zmierzającego do pełnej rewaloryzacji kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wspierając tę inicjatywę, ratujemy nie tylko dzieło sztuki, ocalamy także i cząstkę nas samych – naszych wspomnień z Turku i czasu minionego, lat przeżytych w przyjaznym cieniu wież staromiejskiego kościoła, cząstek pejzażu miasta, wreszcie – doświadczeń naszej ukształtowanej tu przez lata tożsamości, rozproszonych w delikatnej symfonii barw mehofferowskiego misterium.

Makary Górzyński

źródło: www.mehoffer.org.pl


PRZYPISY

[1] Por. Stanisław Szpotański, Mehoffer w Turku, „Kurier Warszawski” 1934, nr 107.

Redakcja Turek.net.plFB

redakcja@turek.net.pl

787 77 74 72

Podobne artykuły
Grafik płakał jak projektował, czyli...

Grafik płakał jak projektował, czyli wspólne święta majowe w Turku

z dzisiaj
Dzień Camemberta z Mleczarnią Turek

Dzień Camemberta z Mleczarnią Turek

z dzisiaj
Andrzej Jarek: Czy można oszukać Turkowski lud?

Andrzej Jarek: Czy można oszukać Turkowski lud?

z dzisiaj
XXV Puchar Wielkopolski Okręgowego Związku...

XXV Puchar Wielkopolski Okręgowego Związku Karate w Turku

z dzisiaj
 Szkolenie strażaków z Polską Spółką...

Szkolenie strażaków z Polską Spółką Gazownictwa

z dzisiaj
Otwarte Mistrzostwa Polski OYAMA i KYOKUSHIN...

Otwarte Mistrzostwa Polski OYAMA i KYOKUSHIN Karate z udziałem...

z dzisiaj

Komentarze ()

Komentując korzystasz z narzędzia Facebooka. Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników. Aby zgłosić naruszenie - kliknij w link "Zgłoś Facebookowi" przy wybranym poście. Regulamin i zasady obowiązujące na Facebooku znajdują się pod adresem https://www.facebook.com/policies

reklama
reklama
reklama