Wspomnienie Oazy/Weronika Kukuła
„Życie człowieka jest ciągłą wędrówką przez pustynię” – tłumaczył nam należący do zgromadzenia Salezjanów ks. Piotr. To ciężka i męcząca podróż. Jak każdy wędrowiec, poszukujemy miejsca zdatnego na odpoczynek. Takim właśnie miejscem jest Oaza.
W świece fizycznym jest to odosobniony obszar żyznej gleby, otoczony wielkimi przestrzeniami ziemi jałowej, zaopatrzony w wodę źródlaną. Przybywający tam podróżnicy pragną zapełnić bukłaki i wyruszyć w dalszą drogę.
W świecie duchowym, oaza ma takie samo znaczenie. Zatrzymujemy się tam, by „odpocząć w Bogu i napić się wody żywej. Zebrać duchowe siły na dalszą drogę. Bo oaza nie jest miejscem, w którym możemy żyć”. To jedynie przystanek. Bóg każe nam ciągle krążyć jałową pustynią, ale obiecuje nam, że na swej drodze napotkamy takie właśnie oazy-wytchnienia, a najwspanialsza, bo wieczna, czeka nas na samym końcu ziemskiej wędrówki.
To ciężka do zaakceptowania prawda, która budzi w człowieku naturalny bunt. Ci, którzy mieli okazję przeżyć taki właśnie wyjazd, świetnie to rozumieją. My również, młodzież diecezji włocławskiej, po prawie siedemnastodniowej oazie odbywającej się w Rycerce Górnej, staramy się pojąć tę prawdę.
14 lipca, wczesnym rankiem, wsiedliśmy do autokarów i wyruszyliśmy w podróż do malutkiej miejscowości Rycerka Górna, położonej w Beskidach. Każdym z nas targały różne emocje. Od głębokiego zniechęcenia po euforię. Gdy pod wieczór dotarliśmy na miejsce, poznaliśmy innych uczestników i spostrzegliśmy, że oni również posiadają podobne wątpliwości. Jednak w miarę upływu czasu, nasze nastroje uległy diametralnej zmianie.
Zaczęliśmy odkrywać, co znaczy życie w Chrystusie. Każdego dnia gromadziliśmy się na wspólnych posiłkach i modlitwach, Mszy Świętej i śpiewach pochwalnych. Wychodziliśmy na wyprawy górskie, ale i odpoczywaliśmy. Podczas każdego ze wspomnianych zajęć, odczuwaliśmy coraz bardziej Bożą obecność i oddawaliśmy się Jej bez reszty. Zrozumieliśmy w pełni znaczenie słowa „miłość”. Teraz nie było „Ja”, było „My”. Bóg i ja.
Siedemnaście dni minęło niewiarygodnie szybko. Gdy 30 lipca przyszło nam się rozstać, wielu z nas uroniło łzy. Z obietnicami spotkania się za rok, utrzymywania kontaktów, przepełnieni żalem, że ten sen dobiegł już końca, wsiedliśmy znów do autobusów, które zabrały nas do domów. Ktoś mógłby stwierdzić, że nic nam to nie dało, że zmarnowaliśmy czas. To błędne myślenie. Czas ofiarowany Bogu nigdy nie jest zmarnowany. Kto szczerze mu się oddaje, będzie zbierał Jego owoce w przyszłości.
Napojeni wodą życia ofiarowaną przez samego Boga, ponieważ „Kto będzie pił wodę, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu” (J 4, 14), ruszamy w dalszą wędrówkę przez pustynię życia codziennego, głosząc Prawdę i Słowo Boże.
Weronika Kukuła
Foto: Partycja Zajączkowska (zatrzymanaachwila.blogspot.com)
Marcin Derucki dla Turek.net.pl
Redakcja Turek.net.plFB
email: redakcja@turek.net.pl
telefon: 787 77 74 72