Listy do redakcji: Czy czas rozliczyć polski Kościół?
Kiedy na ekrany wszedł film „Kler” wielu komentatorów zapowiadało, że skończyła się pewna epoka. Potem nadszedł czas Sekielskich. Pierwszy film - z jednej strony oburzenie, z drugiej zaś krzyk: atakują Kościół. Teraz znowu mamy Sekielskich i mamy nieudolną obronę w PiSowskiej telewizji filmem „Nic się nie stało”.
„Zabawa w chowanego” spowodowała, że Księża udają zaskoczenie, bo przecież jak zawsze nic nie wiedzieli. Prawdą jest, że pedofilia to 3 - może 5% Kościoła. Prawdą jest, że pedofilia to także inne zawody. Ale Kościół jest instytucją szczególnego zaufania i jeśli rości sobie prawo do nauki moralności i rozliczania nas z jej przestrzegania, to sam powinien dać przykład. Niestety, do seminariów przyjmuje się każdego - bo nie ma kandydatów. Wystarczy spojrzeć na dowolną stronę diecezjalną, żeby zobaczyć jak bardzo spada ilość święceń. Mówi się, ze brakuje księży - ale przecież ksiądz na probostwie nie musi „siedzieć” do 75 roku życia. Prefekt nie musiałby czekać wówczas 20 lat, żeby dostać samodzielną placówkę.
Polscy księża i biskupi są najbardziej trwardogłowymi w światowym Kościele. Najbardziej krytykują decyzje i wypowiedzi papieża Franciszka. Doszło do absurdalnej sytuacji, że Kościół zaczyna być utożsamiany z jedną partią. Widzimy, że „Bóg jest wszędzie, ale w kościele tylko PiS”. Atak na PiS równy jest atakowi na polski Kościół, i dokładnie odwrotnie: wypowiedzi antykościelne są traktowane jako wypowiedzi antyPiSowkie. No cóż, olbrzymie pieniądze idące za tym są lepsze niż przedwyborcze plakaty.
Słyszymy w wielu parafiach słowa podobne do tych, które padły z ust księdza proboszcza w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Łąkcie Górnej (woj. małopolskie): „Dziewięciu idiotów, nie boję się tego słowa powiedzieć, kłamców, na prezydenta, którzy kłamią bezczelnie”. To oczywiście słowa o kandydatach na prezydenta wypowiedziane podczas niedzielnego kazania. Nie kłamie tylko jeden kandydat - wiadomo jaki. Żaden bilbord - zwłaszcza na wsi - nie zrobi więcej niż słowa lokalnego proboszcza. Dlatego często broni się księży i nie robi się nic w sprawie pedofilii i molestowań. Słyszeliśmy już po pierwszym filmie Sekielskich o tym, że to „taki ojcowski dotyk” lub że „ to dziecko prowokuje”.
A przecież od lat mówi się o potrzebie edukacji seksualnej. Zbigniew Ziobro deklarował, że będzie „gorącym żelazem wypalać pedofilię” i jakoś nic nie zrobił. Edukacja seksualna jest katolicka, a nie lekarska czy medyczna: „Rodzina wprowadza dzieci w rzeczywistość duchową, religijną, moralną, a zatem wychowanie do życia w rodzinie nie może abstrahować od tożsamości religijnej uczniów, od ich rozwoju religijnego.(…). Celem jest też właściwe dla katolicyzmu nauczanie o świętości związku i seksu małżeńskiego”. Tymczasem dziecko powinno wiedzieć, co to dobry a co zły dotyk. Jak będzie wiedziało, że to jest złe - to o tym opowie. Nie potraktuje takiego czynu jako rodzaju zabawy. Ale tak uczyć nie wolno - bo zaraz zrobi się głośno o „seksualizacji dzieci”. Zaraz będzie krzyk, że w szkołach „będą uczyć masturbacji”, na dodatek masturbacji 3latków! I wypowiada te słowa człowiek, który akurat nie ma moralnego prawa wypowiadać się o rodzinie oraz dzieciach, na dodatek nie ma żadnej wiedzy na ten temat. Oczywiście dużo jego wyznawców natychmiast mu uwierzyło, a księża i biskupi go poparli (chociażby biskup naszej diecezji): „Szaleństwo ideologii LGBT staje się rodzajem terroru intelektualnego, skierowanego przeciw wszystkim, którzy posługują się zdrowym rozsądkiem”.
Zresztą Kościół czyni dokładnie to samo, bo przecież teoretycznie nie powinien znać się na seksualności człowieka. Przecież nasi księża żyją w celibacie i nie znają kobiet (tak mówią). Na naukach przedmałżeńskich prowadzonych zazwyczaj przez leciwe babcie mówi się o teologii małżeństwa, a nie problemach, które w tym małżeństwie mogą się pojawić i sposobach ich rozwiązywania. Sztuka dla sztuki. Kursy, kursiki nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Wiem, co mówię bo kilka lat temu sam musiałem uczestniczyć w takich kursach. Kursy tylko po to, żeby biskup miał wrażenie „trzymania ręki na pulsie” i przeświadczenia, że coś robi. Zresztą teraz Kościół Polski uzurpuje sobie prawo do decydowania o wszystkim: o polityce, o zdrowiu, o naszym codziennym życiu. Minister Szumowski mówił, żeby nosić maseczki, a wielu księży dokładnie odwrotnie – bo podczas mszy wirus nie zaatakuje.
Pedofilia i molestowanie moim zdaniem skończy się wtedy, kiedy będzie się mówiło o niej głośno, a nie ubierało w jakieś słówka typu „ksiądz to przyjaciel rodziny”, „dziecko fantazjuje” albo „tak mówią wrogowie wiary i Kościoła”. Ksiądz nie jest „zastępcą Pana Boga” w parafii jak to często słyszymy. Nie jest nieomylny we wszystkim, co mówi.
imię i nazwisko do wiadomości redakcji