W ostatniej drodze zmarłego żegnała najbliższa rodzina, sąsiedzi, uczniowie i przedstawiciele grona pedagogicznego SP5 oraz licznie zgromadzeni turkowianie.  Nie wiem co mam powiedzieć, ta sytuacja nas przerasta, nie powinno nas tu być  - tymi emocjonalnymi słowami ksiądz Łukasz rozpoczął mowę pogrzebową. Duchowny wspomniał m.in. o spotkaniu z mamą Adasia i rozmowie o najbliższej przyszłości jej i starszego syna. Z ust kobiety padła deklaracja walki o Maćka, o opiece i miłości jaką teraz potrzebuje z jej strony. "My nie jesteśmy sędziami na tej ziemi, z tego co się wydarzyło powinno wypłynąć dobro [...] To zadanie dla nas wszystkich, to wyzwanie na dzisiejsze czasy, w których za mało uwagi i troski poświęcamy sobie nawzajem – podsumował ksiądz.

W trakcie Mszy Świętej głos zabrała także dyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 w Turku do której uczęszczał zmarły chłopiec. Zdzisława Kośla wspomniała byłego ucznia w słowach pełnych smutku i żalu – „Każdy z nas jest płonącą świecą, która w końcu gaśnie. [...] świecy, które z jednej strony jest jasne, ciepłe, rozgrzewające, ale z drugiej jednak strony jakże delikatne, kruche i krótkie. [...] Adaś, cichy, spokojny, sympatyczny, wrażliwy, a nade wszystko młody wartościowy człowiek [...] Dlaczego tak wcześnie, dlaczego właśnie teraz [..] Głęboko wierzymy, że tam dokąd odszedł spotka go ukojenie duszy.”

Tragicznie zmarły w ostatni dzień minionego roku Adaś spoczął na zawsze w rodzinnej mogile. Na  cmentarzu komunalnym w Turku żegnany był przez około 200 osób. 

MS