Wszystko zaczęło się 7 maja 2019 roku. Tego dnia w biurze Ziemi Turkowskiej dyżur pełniły: Mariola Kadrzyńska-Siwek, Ewa Groncik i Paulina Gębczyńska-Ograbek i to one znalazły ukryty dyktafon przymocowany taśmą klejącą do kaloryfera. Sprawę przekazano organom ścigania wraz z nagraniami z monitoringu, który znajduje się na budynku biura ZT. We wrześniu 2019 roku sąd zaocznie wydał wyrok nakazowy. Oskarżony, którym okazał się radny ZT Karol S. sprzeciwił się, więc sprawa trafiła na wokandę sądu w Turku. Pierwsza rozprawa miała odbyć się 24 października 2019 roku, jednak oskarżony złożył wniosek o wyłączenie ze sprawy sędziów Sądu Rejonowego w Turku. Sąd wyższej instancji odrzucił go - sprawa ponownie trafiła do Turku.

Dokładnie 24 stycznia zeszłego roku rozpoczął się oficjalnie proces o przestępstwo podsłuchiwania i bezprawnego uzyskiwania informacji. Na ławie oskarżonych zasiadł radny Karol. S. nie przyznając się do winy i odmawiając składania zeznań. W trakcie procesu przesłuchano kilkanaście osób. Większość z zeznających członków Ziemi Turkowskiej twierdziło, że widziało na zapisie z monitoringu jak 7 maja zarówno przed, jak i po dyżurze koleżanek Karol S. wchodził do biura Stowarzyszenia. Ponadto twierdzili, że oskarżony przyznał się do podłożenia dyktafonu w biurze. Finałem procesu w Turku było uznanie w dniu 14 sierpnia 2020 r. Karola S. za winnego popełnienia przestępstwa i skazanie go na grzywnę w wysokości 5000 zł. Karol S. odwołał się od wyroku do Sądu Okręgowego w Koninie.

Jak informuje rzecznik Sądu Okręgowego w Koninie, z początkiem stycznia wyrok z 2020 roku wydany przez Sąd Rejonowy w Turku został uprawomocniony. -Sąd Okręgowy w Koninie w wyroku z dnia 8 stycznia 2021 roku poddtrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji oddalając tym samym apelację. Wyrok jest prawomocny - informuje w rozmowie z Redakcją Turek.net.pl rzecznik, sędzia Marek Ziółkowski.