Samo spotkanie rozpoczęto gorącym przywitaniem Marka Niedźwieckiego, który wydawał się lekko speszony obecnością tak wielu osób. Sam autor zdjęć przyznał się, że nie jest fotografem, a jedynie stara się łapać te ulotne chwile. Po pewnym czasie zauważył, że wychodzi mu to lepiej, niż na początku. Jednak wahał się on co do pomysłu wystawienia swoich fotografii, uznając je za nie aż tak dobre. O decyzji przesądziła chęć podzielenia się wrażeniami z podróży z innymi osobami, które być może nigdy nie miałyby okazji poznać Australii, a tak mogą mieć jej namiastkę oglądając wystawę.

Kolejną częścią wydarzenia było wspólnie oglądanie fotografii. Zaproszony gość towarzyszył mieszkańcom miasta oraz służył opowieściami o konkretnych fotografiach. Podczas zwiedzania wystawy został on szczelnie otoczony przez zebranych gości i zasypany prośbami o wspólne zdjęcie oraz złożenie pamiątkowego podpisu na książkach, których jest autorem. Po obejrzeniu wszystkich prac wszyscy zebrani przenieśli się do sali, gdzie na dobre rozpoczęła się dyskusja z dziennikarzem.

Trzeba przyznać, że osoba Pana Marka jest bardzo popularna, co potwierdziła liczna frekwencja mieszkańców Turku na spotkaniu. Przygotowana przez Muzeum sala pękała w szwach od gości. Gdy już wszyscy znaleźli sobie miejsca rozpoczęto spotkanie autorskie.

Radiowiec na samym początku swoich opowieści wyjaśnił dlaczego udał się właśnie do Australii, a nie gdzie indziej. Wielu mogło spodziewać się głębszego zamysły, co do wybory celu podróży, jednak przyczyną było nic innego jak zrządzenie losu, a raczej przypadek jak nazwał to sam dziennikarz. Od pierwszej podróży mija właśnie 20 lat. Każdy może sobie wyobrazić, że 20 lat temu niełatwo było wyjechać gdzie się chciało. Pomocni okazali się ludzie, których Niedźwiecki poznał jeszcze jako student Politechniki Łódzkiej w trakcie swojej pracy w Studenckim Radiu „Żak”. Pierwszy raz wyjechał on w 1995 roku na zaproszenie czterech polskich stacji radiowych. Podróż trwała miesiąc i połączona była z jego pracą, czyli na prowadzeniu audycji radiowych na terenie różnych miast Australii.

Autor wspomina te czasy jako niesamowite przeżycie. Spotkał tam wiele osób z Polski, na które natknął się na Antypodach, między innymi mieszkańca swojej rodzinnej miejscowości Szadkowa.

Goście mieli okazje usłyszeć, że dziennikarz już kilkanaście razy odwiedził różne rejony Australii. Nadal powraca tam co jakiś czas, jako fan - jak to określił. Mimo bardzo długiej podróży lotniczej, która nie jest łatwa, potwierdził, że warto. W Australii odkrył on swoją nową fascynacje - wino, którego wcześniej nigdy nie kosztował, dziś nie wyobraża sobie zaprzestać smakowania się tym trunkiem.

Podczas tych licznych opowieści wywiązała się naturalna dyskusja z zebranymi na widowni fanami. Z sali padały pytania do dziennikarza. Jednym z pierwszych pytań jakie padły było zapytanie o jego domową płytotekę, a konkretnie, ile płyt liczy ona na dzień dzisiejszy. W odpowiedzi usłyszano liczbę około 15 tysięcy, co wzbudziło ożywienie wśród gości. Naturalnym zdało się następne pytanie, czy dziennikarz jest w stanie odnaleźć jakąś konkretną płytę wśród tego całego zbioru. Na co Pan Marek z uśmiechem odpowiedział, że płyty są w pewien sposób uporządkowane i wie, gdzie ma pewne tytuły. Aczkolwiek przyznał, że jeśli chodzi o składanki i zawarte na nich kawałki to czasami po tygodniu poszukiwań nie możne odnaleźć konkretnego utworu.

Sala gości wypełniona była uśmiechami po opowiedzianych licznych anegdotach związanych z podróżami. Wśród zebranych gości znalazła się również kobieta, pamiętająca Marka jako studenta z jednej uczelni. Opowiedziała ona anegdotę z czasów studenckich, gdy brała udział w imprezie mającej miejsce w pokoju studenckim Marka Niedźwieckiego. Zdradziła, że współlokator radiowca wszystkich gości uprzedzał o tym, aby nie ruszali płyt Marka bo on wie gdzie co leży i na pewno zorientuje się o tym że były one ruszane. Opowieść ta obudziła wspólne studencie wspomnienia Marka oraz jednej z mieszkanek Turku.

Dziennikarz do dziś jest zafascynowany Australią, jej pięknem oraz łatwością podróżowania po tym kraju. Przyznaje, że te wyjazdy są kosztowne, ale jak najbardziej nie żałuje chwil spędzonych w podróży. Między innymi dlatego, zdecydował się na pokazanie swoich fotografii, aby inni również mogli poczuć te fascynacje, którą ona sam czuje. Całe spotkanie przebiegło z niezwykle pogodnym nastroju.

Wystawa fotografii otwarta będzie do dnia 30 kwietnia, dla wszystkich tych osób, które chciałyby poczuć klimat Australii tu na miejscu.

A. Wojtyra

foto: Muzeum Miasta Turek