Kwestia podjęcia uchwały w sprawie wyemitowania 5700 sztuk obligacji miała być właściwie sprawą przesądzoną. Wszakże - jak zauważył burmistrz - radni w grudniu podczas uchwalania budżetu ujęli w nim wpływy, mające pochodzić z tego źródła. Nie wszyscy samorządowcy byli jednak zwolennikami pomysłu i nie omieszkali powiedzieć o swoich wątpliwościach.

Radny Romuald Antosik krytycznie odniósł się np. do mówienia o tzw. wolnych środkach pieniężnych: – Jakie to były wolne środki widzimy już dziś, kiedy stoimy przed kolejną decyzją o zadłużeniu miasta o kolejne 5,7 mln złotych. Radny wspominał także o spotkaniu z przedstawicielem firmy consultingowej, do którego doszło podczas prac Komisji Budżetowej. Zdaniem radnego Antosika analiza dotycząca emisji obligacji nie napawała optymizmem, a raczej stawiała pod znakiem zapytania możliwości inwestycyjne miasta. Samorządowiec w swojej wypowiedzi nie omieszkał wspomnieć o tym, że ostatnie inwestycje nie przyniosą zysków, a są wysoce kosztochłonne. Za przykłady posłużyły: Turkowski Inkubator Przedsiębiorczości (ten - zdaniem radnego Antosika - będzie rocznie kosztował miasto ok. 600 tys. złotych), muzeum, Turecka Strefa Inwestycyjna itp. Wspomniane obawy podzielała także radna Kadrzyńska-Siwek.

Z tezą mówiącą, iż obligacje będą blokować możliwości inwestycyjne miasta, nie zgodził się burmistrz. Zdzisław Czapla starał się niwelować czarnowidztwo, związane z kwestią „finansowego dołka”. Zdaniem włodarza Turku, miasto dużo inwestuje, ale zadłużenie nie jest szczególnie wysokie. Na koniec 2011 roku wynosiło ono - jak informował burmistrz - 34,29 % w stosunku do dochodów. Tymczasem ten sam współczynnik w przypadku Kalisza wynosi 54,18%, Leszna 55,19%, a Chodzieży 43,76.

W drodze głosowania radni - przy 14 głosach za, 2 przeciw i 3 wstrzymujących się - przyjęli uchwałę. Jak informuje UM, sprzedaż 5700 obligacji  o wartości 5,7 mln zł skierowana będzie wyłącznie do inwestorów. Z kolei wykup obligacji rozpocznie się za 6, a zakończy za 11 lat.

AW