Udzielenie informacji na temat sytuacji turkowskiego PKS-u było jednym z punktów XVIII sesji Rady Miejskiej Turku. Prezes Skonieczny nie miał jednak dla samorządowców szczególnie dobrych wiadomości. Ci usłyszeli, iż przewoźnicy na terenie całego kraju borykają się z problemami. Powodem kłopotów są m.in. rosnące ceny paliw, drogie ubezpieczenia, jak i konkurencja w postaci prywatnych przewoźników, działających wedle nieco luźniejszych, mniej sformalizowanych reguł. PKS-y dobija także niż demograficzny, przekładający się na coraz to mniejsze ilości młodzieży dojeżdżającej do szkół.

Prezes Skonieczny poinformował zebranych w sali im. Solidarności, iż w turkowskim PKS-ie od początku roku zmniejszono liczbę pracowników o 7 osób, a w roku 2012 z pracą w spółce powinno pożegnać się łącznie 28 ludzi. Jeśli chodzi o inne działania, to do końca kwietnia powinien zostać podpisany akt notarialny w sprawie zbycia działki, na której znajduje się dworzec. Jak się okazuje, będzie to - wedle zamierzeń - początek „wyprzedaży”. W dalszej kolejności spieniężona może zostać nieruchomość, na której znajduje się tzw. duża hala napraw pojazdów. Do sprzedaży przygotowywany będzie też teren parkingu TIR przy alei Jana Pawła II . – Jeżeli w tym roku udałoby się zbyć wszystkie te nieruchomości, o których tu wspomniałem, to spółka ma bardzo duże możliwości odzyskania płynności finansowej i konkurowania na rynku, przy jednoczesnej dalszej restrukturyzacji zatrudnienia – informował Roman Skonieczny.

Uzyskane w czasie XVIII sesji informacje nie zadowoliły w sposób szczególny radnych, a co niektórzy mówili wprost o zbytniej ogólnikowości wypowiedzi Romana Skoniecznego. Radna Kadrzyńska-Siwek dopytywała prezesa, dlaczego ten mniej więcej przez ostatni rok nie pojawiał się na sesjach, skąpiąc informacji o stanie PKS-u. Samorządowcom nie udało się dowiedzieć jak faktycznie wyglądają finanse przedsiębiorstwa. O wielkość zadłużenia dopytywał chociażby radny Pakuła, lecz jego starania spełzły na niczym.

– Nie obrażając tu absolutnie nikogo, ale po pojawieniu się jakiegokolwiek artykułu w gazecie czy w internecie, w ogóle w mediach, państwo nie zdajecie sobie sprawy w jakich trudnych warunkach ja zaczynam pracować – mówił Roman Skonieczny informując, iż teksty dotyczące zadłużenia czy widma upadku PKS-u skutkują np. nerwowymi reakcjami i działaniami głównych dostawców przedsiębiorstwa itp. Samorządowcom udało się przynajmniej dowiedzieć, iż istnieją opóźnienia w wypłacie pensji pracownikom, są one jednak sukcesywnie przekazywane.

Niezadowolenia z ciszy wokół poziomu zadłużenia i docierania tego typu danych jedynie do burmistrza, a nie członków Rady Miejskiej, nie krył Romuald Antosik. Wywołany poniekąd do odpowiedzi Zdzisław Czapla sugestie te kwitował między innymi maksymą „biznes nie lubi polityki”. Jak zauważył radny Antosik, być może dobrym rozwiązaniem byłoby nieproszenie radnych o pomysły na ratowanie PKS-u, gdyż ci przy skąpo wydzielanej im wiedzy mogą swym rozeznaniem więcej zaszkodzić niż pomóc.

Gwoli ścisłości należy dodać, iż uczestnicy obrad XVIII sesji Rady Miejskiej rozmawiali także przez moment o różnicach pomiędzy tak groźnie brzmiącymi terminami, jak „likwidacja” i „upadłość”. Mieszkańcom Turku i okolic pozostaje wierzyć w to, iż te dysputy były jedynie odejściem od tematu wynikającym z czystej ciekawości, a nie złowrogą wróżbą przyszłości lokalnego przewoźnika.

AW