Jeden z turkowskich portali internetowych poinformował jakiś czas temu o pewnych nieprawidłowościach przy głosowaniu do Budżetu Obywatelskiego. Burmistrz Antosik i jego otoczenie cały czas zaprzeczali, że cokolwiek złego mogło wydarzyć się w związku z tym głosowaniem. Minęło trochę czasu i okazało się, że wątpliwości niektórych osób nie są bezpodstawne. Podczas sesji Rady Miasta Turek radna Ziemi Turkowskiej, Mariola Pacześna przyznała, że z jej komputera (tj. IP) oddano „bardzo dużo” głosów, tym samym narobiła niemałych problemów swojemu pryncypałowi. Kilka dni po tej deklaracji radna Pacześna wydała oświadczenie, w którym twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Wcale mnie to nie dziwi, nie spodziewam się po większości radnych (a już szczególnie tych z Turku) choćby cienia przyzwoitości, samokrytyki czy nawet zwykłej, ludzkiej uczciwości.

Oddanie ogromnych ilości głosów z jednego komputera z całą pewnością nie ma nic wspólnego z etyką. Jest to obrzydliwe, szczególnie jeśli dotyczy to funkcjonariuszy publicznych, którzy powinni świecić przykładem dla reszty społeczeństwa. Poza ewentualną karą wymierzoną przez organy ścigania takim bezczelnym osobnikom należy się swoisty pręgierz, publiczne napiętnowanie, a jeśli wśród winnych są radni miejscy, to powinno się odebrać im mandat.

Na oświadczeniu historia mogła mieć swój koniec, jednak sucha deklaracja nie wystarczyła szczególnie dociekliwym osobom, które zwróciły się do Burmistrza z prośbą o udostępnienie informacji o największej liczbie głosów oddanych z jednego komputera. Jak się okazuje krytycy i malkontenci kolejny raz mieli dobre przeczucie. I to jak dobre! Okazało się, że z jednego IP zagłosowano aż 303 razy, z kilku innych komputerów również głosowano wielokrotnie. Łącznie z dziesięciu najbardziej aktywnych komputerów oddano niemal 1100 głosów – jest to zatrważająca liczba, bo w sumie oddano ich elektronicznie niecałe 4800.

Nie twierdzę, że radna Pacześna była w dziesiątce najbardziej aktywnych głosujących, póki co można się tylko tego domyślać. Regulamin Budżetu Obywatelskiego co prawda nie przewidywał takiej sytuacji i być może pod względem prawnym wszystko jest w jak najlepszym porządku – a może i nie, powinny zająć się tym odpowiednie organy. Mam nadzieję, że o ile doszło do złamania prawa, to sprawcy tego czynu zostaną surowo ukarani. Prawo jedno, a etyka drugie. Oddanie ogromnych ilości głosów z jednego komputera z całą pewnością nie ma nic wspólnego z etyką. Jest to obrzydliwe, szczególnie jeśli dotyczy to funkcjonariuszy publicznych, którzy powinni świecić przykładem dla reszty społeczeństwa. Poza ewentualną karą wymierzoną przez organy ścigania takim bezczelnym osobnikom należy się swoisty pręgierz, publiczne napiętnowanie, a jeśli wśród winnych są radni miejscy, to powinno się odebrać im mandat.

Bez względu na to czy doszło do naruszenia prawa uważam, że głosowanie powinno zostać powtórzone, należy jednak odpowiednio zmienić regulamin, żeby nie dochodziło do kolejnych takich sytuacji. Ponad 1000 wątpliwych głosów, to bardzo dużo i zapewne wpłynęły one znacząco na ostateczne wyniki, powtórzenie głosowania będzie jedynym uczciwym działaniem dla wszystkich autorów projektów – dobre pomysły obronią się same. Pomijając, że regulamin dopuszcza możliwość takich manipulacji do jakich doszło, to moim zdaniem jest on niedopracowany, również nie do końca sprawiedliwy. O ile Budżet Obywatelski uważam za świetną instytucję, o tyle jego turkowska formuła jest niezbyt doskonała, przed kolejną edycją BO trzeba zastanowić się nad lepszymi rozwiązaniami.

Na koniec pragnę zaapelować do wszystkich osób, które oddały ze swoich komputerów tak ogromne ilości głosów: miejcie odwagę cywilną, przyznajcie się publicznie do swojego przewinienia lub przedstawcie tyle upoważnień do głosowania ile głosów oddaliście. Przyznajcie się publicznie do swojego czynu tym bardziej, jeśli uważacie że nie macie sobie nic do zarzucenia.

Piotr Bukowiecki
*tytuł pochodzi od redakcji