Na początku należy wyjaśnić powody takiego stanu rzeczy, otóż Elektrownia „Adamów” nie kończy swojej działalności z uwagi na jakieś 'widzimisię' właścicieli. Dzieje się tak dlatego, że Polska zobowiązała się do ograniczenia emisji SO2, CO2 i NOx. Jest to rzecz jasna konsekwencja uczestnictwa Polski w UE, a także tego kto i w jaki sposób negocjował m.in. pakiet klimatyczny (który jest de facto likwidacją przemysłu węgla w Polsce). Tu na momencik warto się zatrzymać i dokładnie wyjaśnić, że to JE Donald Tusk i JE Ewa Kopacz są za to odpowiedzialni. Wspominam o tym nie bez przyczyny, jest to ważne w kontekście ostatniego głośnego wydarzenia w Turku.

Otóż w ostatnich dniach WCz. Pani Irena Tomaszak-Zesiuk zorganizowała konferencję na której zdecydowanie opowiedziała się za obywatelską inicjatywą zbierania podpisów, a także zapowiedziała walkę o utrzymanie Elektrowni przy życiu. Można pomyśleć, że to bardzo szlachetny gest, w końcu Pani poseł jest reprezentantką lokalnej społeczności. Problem polega na tym, że Pani Tomaszak-Zesiuk reprezentuje to samo euroentuzjastyczne środowisko - Platformę Obywatelską RP. Partię rządzącą, która miała i ma w rękach wszystkie narzędzia by sprzeciwić się niszczycielskiej (w kontekście polskiego węgla to zdecydowanie dobrze dobrane słownictwo) sile Brukseli. Zatem pytam: czy to jeszcze hipokryzja, czy już ordynarne plucie w twarz i naigrywanie się z wyborcy? Gdzie była Pani poseł gdy negocjowano i podpisywano uzgodnienia pakietu klimatycznego? Dlaczego tej walki o polski przemysł węglowy nie było widać w tamtym momencie? Dlaczego o sprawie elektrowni przypomniało się naszej posłance w momencie, w którym już niewiele można poradzić. Czyżby z uwagi na zbliżającą się jesienną walkę o reelekcję? Mieszkańcy Turku i regionu z pewnością bardzo chętnie poznają działania Pani poseł w sprawie utrzymania przy życiu przedsiębiorstw, które od dekad dają zatrudnienie sporej ilości ludzi.

Liczę, że każdy z nas  sam sobie odpowie na powyższe pytania, a także na to najważniejsze: czy właśnie tak wyobrażaliśmy sobie działalność reprezentanta lokalnej społeczności w sejmie RP?

Za początek końca polskiego węgla, a w konsekwencji elektrowni takich jak „Adamów” w Turku możemy uznać moment w którym grupa eurokratów uznała, że ograniczenie emisji CO2 w Europie uchroni świat przed katastrofą znaną pod nazwą „globalne ocieplenie”. Gazy cieplarniane emitowane przy spalaniu polskiego węgla stanowią zapewne zaledwie ułamek całkowitej emisji na świecie. Według danych z 2013 roku – Polska emituje 331 milionów ton CO2, co stanowi 0,9% całkowitej emisji na świecie i plasuje nas na 19 miejscu w światowym zestawieniu. Biorąc pod uwagę, że pierwsza czwórka tegoż zestawienia: Chiny, USA, Indie i Rosja nie podporządkowują się ustaleniom „Protokołu z Kioto”, i że UE odpowiada jedynie za 10% globalnych emisji CO2 możemy zdecydowanie podważyć sensowność działań UE. Dla Polski docelową redukcję emisji dwutlenku węgla ustalono na 40% - co jest szaleństwem, i co w bardzo krótkim czasie doprowadzi do zamknięcia sporej ilości elektrowni węglowych. Skutki tego odczujemy my wszyscy. Energia otrzymywana z innych źródeł (np. poprzez spalanie gazu ziemnego) jest dwukrotnie droższa z uwagi na koszty paliwa. Stąd - my wszyscy zapłacimy dużo więcej nie tylko za energię, ale również za inne towary i usługi, gdyż każdy produkt do produkcji którego wykorzystano energię będzie droższy dokładnie o różnicę w cenie tejże energii.

Zastanówmy się czy jest choć troszkę logiki w działaniu unijnych władz: otóż walczy się z Rosją nakładając na nią sankcję, a jednocześnie dławi konkurencyjność gospodarki i jeszcze bardziej uzależnia kraje UE od rosyjskiego gazu ziemnego. Ciekawi mnie od kiedy ci państwo mają takie objawy. Może warto pomyśleć o specjaliście?

Nadszedł czas byśmy my wszyscy zadali sobie pytanie: czy zrobiliśmy wszystko by utrzymać Elektrownię w Turku przy życiu? Zapewne nie. Większość Polaków (poniekąd rzecz jasna pod wpływem propagandy medialnej) w referendum akcesyjnym opowiedziała się za przystąpieniem do UE. Ta sama większość od 25 lat dokonuje wyboru władz które, w skandaliczny sposób zajmują się tematem bezpieczeństwa energetycznego Polski. Zastanówmy się również nad tym czy ograniczenie emisji CO2 (jak wspomniałem w przypadku Polski jest to ca. 1% całkowitej emisji na świecie) za cenę upadku przemysłu węglowego jest zdroworozsądkowym działaniem?

Bo tak jak napisałem w tytule – Nie o Elektrownię „Adamów” chodzi. Problemem jest narzucane nam prawo unijne duszące i niszczące całą polską gospodarkę. Gospodarkę, której kondycja przecież i tak nigdy nie była zbyt wesoła.
     
Michał Osajda
Kongres Nowej Prawicy w Turku