O całej akcji członkowie lokalnych struktur PiS mówili podczas wtorkowej konferencji prasowej. Jej głównym tematem była rzecz jasna kondycja szpitala. Ryszard Bartosik wskazywał, że osoby rządzące powiatem działają na zasadzie "wyborcy - nic się nie stało", podczas gdy stan finansów placówki jest coraz gorszy. Samorządowiec z Kowali Pańskich wyraził opinię, iż rozmaite medialne wypowiedzi osób odpowiedzialnych za szpital są tylko dziwną ucieczką od problemów do przodu, która nie ma większego sensu.

Ryszard Bartosik tłumaczył, dlaczego w Turku odbywają się właśnie działania, czyniące z panów starostów „słupników”: – Istotne jest to, by przekazać społeczeństwu, kto przez ostatnie dwa lata odpowiada za nadzór nad szpitalem. Postanowiliśmy więc zorganizować akcję informacyjną. Tego typu plakaty są na słupach ogłoszeniowych po to, by mieszkańcy mogli zwrócić uwagę na to,co dzieje się w SP ZOZ. To nie jest tak, że nie ma osób odpowiedzialnych. To nie jest tak, że zawsze tak było.

Lokalny lider Prawa i Sprawiedliwości nie omieszkał powiedzieć także o rozmaitych nieprawidłowościach, które najprawdopodobniej miały miejsce w placówce medycznej. – My domagamy się protokołu RIO, wiedzą państwo, że była kontrola. Nie ma tego. Domagamy się protokołu z  kontroli pana Macieja Rosiaka, kiedy jeszcze był dyrektorem wydziału starostwa. Tego protokołu oficjalnie nie możemy dostać, ale jak to w Polsce bywa, są przecieki. Ja ten protokół mam w ręku. (…) Włos się na głowie jeży. Wszystkie zarzuty, o których w tym miejscu i gdzie indziej przez ostatnie dnie i tygodnie mówiliśmy się potwierdzają. Jeśli chodzi o procedury konkursowe, o których mówiliśmy, na obsługę pogotowia, to tu skrótowo powiem. Pan Itczak, pani Ignatowicz... to wszystko się w tym protokole potwierdza. Dochodziło do tego - takie tu są zapisy - że jak pan Itczak w konkursie był droższy, to przerywano na chwilę konkurs i negocjowano z nim, aby dostosował cenę do pozostałych oferentów. Takie tu są zapisy. Jak pani Ignatowicz nie dostarczyła 5 zaświadczeń, które były potrzebne, to uznano, że to jest uczciwy człowiek i pewnie kiedyś dostarczy. (…) Jak pan dyrektor Majda był przewodniczącym konkursu, jego żona startowała do konkursu oferując usługę, a jego siostra była członkiem komisji konkursowej i wszystko było ok – informował polityk. Wtórował mu Dariusz Kałużny który przypominał, że zarządzanie tak poważną instytucją jak szpital, to nie dzielenie tortu.

Radny powiatowy Bartosik zasiał także ziarno niepewności w kwestii dalszej formy organizacji szpitala. Samorządowiec wspomniał, że pojawiają się informacje o rozmowach prowadzonych z jakąś prywatną firmą. –  Czy władze idą w kierunku wydzierżawienia szpitala, prywatyzacji? – dociekał Ryszard Bartosik podczas wtorkowej konferencji prosząc jednocześnie, by starostowie  wzięli się rzetelnie do roboty czyli do czegoś, za co pobierają wypłaty.

AW